Film skończył się kilka minut po północy. Wyszliśmy z kina, a mój indonezyjski kolega zdziwił się na widok tłumów młodzieży na ulicach.
– Czy oni jutro nie idą do pracy? Do szkoły?
Dla mnie widok ten nie był wcale zaskakujący. Na zachodzie, w Europie, też tak spędzamy czas.
Singapur jest jak Europa.
Tak naprawdę wszystko zależy od punktu odniesienia. Kiedy byłem tu po raz pierwszy Singapur wydawał mi się na wskroś azjatycki, niezwykle egzotyczny w swojej multikulturowości. Teraz, po kilku miesiącach w Indonezji Singapur jawił mi się jak Londyn albo Paryż.
Prawda leży gdzieś pośrodku: to fascynujące, egzotyczne państwo, które łączy w sobie to co najlepsze z obu kontynentów.
Chodniki! Drzewa! Trawniki! Przejścia dla pieszych! Żadnych śmieci, brudu, szczurów. Galerie, muzea, sztuka uliczna, teatry, opera. Kilka linii metra, dobrze oznaczone autobusy. Żadnych problemów komunikacyjnych. Jak w domu.
Kilka ulic dalej – Chinatown: zapach straganów z jedzeniem, chińskie zioła i przydomowe kapliczki. To, co w Chinach najlepszego ale bez przygnębiającej, betonowej szarości Chin kontynentalnych. Nieopodal Little India, czyli tak jak w przypadku wcześniejszym – to co najlepszego znaleźć możemy w Indiach, jednak bez wszechobecnej tam biedy, natrętnych taksówkarzy i sprzedawców, bez ryzyka chorób i obcowania z brudem. Singapur to tygiel kultur.
Miasto zupełnie mnie wchłonęło: każdego dnia spędzałem kilka godzin snując się po mniej lub bardziej ciekawych okolicach. I coś mi mówi, że będę tam jeszcze nie raz.
[shashin type=”albumphotos” id=”117″ size=”small” crop=”y” columns=”4″ caption=”y” order=”date” position=”center”]
Na jednych z ostatnich zdjęć zobaczyć można Kościół Świętej Trójcy – jeden z najciekawszych architektonicznie kościołów jaki widziałem (uważny obserwator dostrzeże na dachu… smoki).
Disneyland with the Death Penalty, ot co!
Pozdrawiam.
dzięki za całościowe spojrzenie na to miasto. Przeczytałam z wielką radością kolejny raz pierwszy wpis o Singapurze. Czekam na trzeci rzut oka. Czy tam u Was też jest dzień mamy?
Hej ADo i Łukaszu!
Stronka, a raczej jej zawartość zwaliła nas z nóg. Jest ona naprawdę wyśmientą przygodą człowieka myślącego. Dzięki WAm zapaliliśmy się do SIngapuru i może w następnym roku…
Mam madzieję że się jeszcze spotkamy
Pozdrawiamy
Wspomnienie zTAjlandii:-)