• Menu
  • Menu

W mandali Angkoru

Europejskie szkoły uczą nas europejskiego myślenia.
Poznając dawne dzieje cofamy się do starożytnego Egiptu, Grecji i Rzymu. Później następuje dziwna czarna dziura zakończona średniowieczem. Nagle przenosimy się do Polski i… tu historia świata się kończy z małym wyjątkiem dla Rewolucji Francuskiej, niepodległości USA i wojen światowych (to oczywiście – z polskiej perspektywy: “w Azji” było tylko Pearl Harbour).
Problemy zaczynają się, gdy kilka lat później dane jest nam zwiedzać świat. Jadąc do Azji stykamy się z dorobkiem cywilizacji, o których wiemy albo bardzo mało albo… nic.

To chyba właśnie największy problem Angkoru. Każdego roku miliony turystów przybywają do Kambodży w jednym tylko celu: zobaczenia legendarnego kompleksu świątyń ukrytego w dżungli. Dzikie tłumy (500 tysięcy zagranicznych gości w 2004 roku, ale już 2 miliony w zeszłym, a 1.12 miliona w pierwszej połowie tego roku) ściągają do Siem Reap – małej mieściny będącej centrum noclegowo-imprezowym. Tu się zatrzymują, zamawiają tuk-tuka i ruszają oglądać tajemnicze ruiny. Niektórzy chcą dowiedzieć się więcej, więc najmują miejscowych przewodników – zwiedzając słuchają legend o królach, intrygach dworskich i pięknych tancerkach.
[shashin type=”photo” id=”3026″ size=”large” columns=”max” order=”user” caption=”y” position=”center”]
Nas Angkor również fascynował, dlatego już przed wyjazdem wchłonęliśmy informacje na temat dawnych dziejów Indochin. I całe szczęście – bez tego nasze zwiedzanie za bardzo przypominałoby oglądanie kamieni w lesie…

Indochiny. To słowo w idealny sposób opisuje Azję Południowo-Wschodnią – miejsce wpływów dwóch ogromnych kręgów cywilizacyjnych. Miejsce, które i z Indii, i z Chin czerpało garściami: czy to pod względem religii, architektury, języka, pisma czy też… tradycji kulinarnych.

Historia w pigułce

To w Indiach, a dokładniej w hinduskich kolonizatorach należy doszukiwać się początków starożytnej, opisywanej w chińskich kronikach Kambodży – Funanu. Istniejące po nim państwo Czenli w VIII wieku zostało podbite przez Jawajczyków – dynastię Sailendra, która (tak jak Habsburgowie w Europie) panowała nad kilkoma indonezyjskimi królestwami.

Pod koniec VIII wieku Czenla doczekała się władcy, który miał utworzyć nowe imperium. Dżajawarman II przybył z Jawy wraz z nowym pomysłem na państwo. Zjednoczył rozbitą Czenlę i w 802 roku, nieopodal dzisiejszego Siem Reap ogłosił się dewaradżą: Królem-Bogiem tym samym dając początek nowej dynastii i nowemu Królestwu Khmerów.

Nowa stolica

Idea Króla-Boga była kluczowa dla funkcjonowania Imperium i kolejnych władców. Tak jak w starożytnym Egipcie – wielkie projekty budowlane były realizowane nie tylko dzięki setkom tysięcy niewolników, ale również dzięki fanatycznemu uwielbieniu jakim cieszyli się królowie. Każda kolejna świątynia wznoszona była jako miejsce boskiego kultu.
W ciągu 300 lat wybudowano Angkor – wspaniałą stolicę, która dając schronienie ponad milionowi mieszkańców stała się największym miastem średniowiecznego świata. Nawet dziś cały obszar obejmujący prostokąt liczący 8 na 25 kilometrów jest największym na świecie kompleksem sakralnym – większym od Watykanu.
[shashin type=”photo” id=”2995″ size=”large” columns=”max” order=”user” caption=”y” position=”center”]
Prócz budynków sakralnych i pałaców – najważniejszym osiągnięciem ówczesnych architektów były Baraje – ogromne (po 16 km kwadratowych!) sztuczne jeziora i system irygacyjny, dzięki któremu zmieniono wielki fragment dżungli w uprawne pola.
[shashin type=”photo” id=”3013″ size=”large” columns=”max” order=”user” caption=”y” position=”center”]
Kult Króla-Boga miesza się tu z hinduizmem i buddyzmem: setki lat wpływów tych religii odbiły się na architekturze w przeróżny sposób. Najjaskrawszym przykładem może być działalność największego budowniczego w historii imperium – Dżajawarmana VII. Król-buddysta nie zamierzał zrezygnować z nadającego sens królestwu kultu Króla-Boga. W jednym z najciekawszych budynków kompleksu, Bajonie, postanowił połączyć elementy wszystkich kultów. Stał się więc Królem-Buddą, a jego kilkaset identycznych podobizn umieszczono na wieżach świątyni.
[shashin type=”photo” id=”3001″ size=”large” columns=”max” order=”user” caption=”y” position=”center”]
Każda świątynia jest inna. W świątyniach hinduistycznych widzimy posągi i płaskorzeźby Wisznu, Siwy, Lakszmi. Na setkach metrów płaskorzeźb w Angkor Wat – historie z dworu królewskiego, bitwy, wyobrażenie nieba i piekła, a także (co przekracza niestety nasze zdolności poznawcze) klasyczny motyw hinduistyczny przedstawiający

ubijanie Morza Mleka przez Wisznu stojącego na swoim wcieleniu – żółwiu Kurma w asyście demonów i bogów w celu uzyskania ambrozji.

[shashin type=”photo” id=”2968″ size=”large” columns=”max” order=”user” caption=”y” position=”center”]
Za nami dwa dni w Angkorze. Większość turystów decyduje się na bilet 1 lub 3 dniowy (odpowiednio 20 i 40$) i zwiedzanie przy pomocy wynajętego tuktuka (12-15$ za dzień). My zdecydowaliśmy się spędzić tu trochę więcej czasu. Bilet 7 dniowy kosztuje swoje (60$) ale, dzięki temu na spokojnie można wszystko obejrzeć jeżdżąc wszędzie na rowerze (2 rowery na tydzień wytargowaliśmy za 10$).
Dziś robimy dzień przerwy – jutro ruszamy dalej starając się unikać hord turystów. Życzcie nam szczęścia.
[shashin type=”albumphotos” id=”79″ size=”medium” crop=”y” columns=”2″ caption=”y” order=”date” position=”center”]