Trzy Przełomy na rzece Jangcy to jedna z trzech największych (po Chińskim Murze i Terakotowej Armii) atrakcji turystycznych Chin. Oglądać je można na różne sposoby. Turyści spoza Chin najczęściej decydują się na tygodniowy rejs z Szanghaju do Chongqing, który pozwala rozkoszować się widokami bez potrzeby jakiejkolwiek integracji z tubylcami, a i umożliwia relaks na wysokim poziomie. Statki wycieczkowe to ogromne jednostki z luksusowymi kajutami, basenami, restauracjami niczym nie różniące się od statków pływających po Karaibach. Wygodna sprawa, chociaż cena (od 3000 zł za osobę) trochę szokuję. Chociaż są i tańsze wersje takich rejsów (3 dni na rzece można spędzić już za 700 zł), takie atrakcje zostawimy sobie jednak na wspomniane wyżej Karaiby.
Zdecydowaliśmy się na opcję budżetową: z Yunmeng koło Wuhanu (gdzie zupełnie za darmo gościliśmy w najlepszym i najdroższym hotelu w mieście – o tym w którejś z kolejnych notek) pojechaliśmy do leżącego nad Jangcy Yichang. Tu zaś postanowiliśmy wykupić jednodniową wycieczkę dla chińskich turystów w chińskim biurze podróży. Nic prostszego, prawda?
Wszystko poszło zgodnie z planem. Zobaczyliśmy zarówno malowniczy fragment trzeciej najdłuższej rzeki Świata, jak i główny punkt programu – największą na świecie Zaporę, która sławą przewyższa już chyba właściwe Trzy Przełomy. I jedno, i drugie robi wrażenie, ale dla nas równie dużą atrakcją było samo uczestniczenie w “chińskiej wycieczce”.
[slickr-flickr tag=”Rejs3″ id=”104277244@N05″]
Atrakcją była herbata o smaku taro, atrakcją były chińscy turyści, dla których… atrakcją byliśmy my, więc najpierw niby-niechcący, a później zupełnie otwarcie robili sobie z nami zdjęcia. Atrakcją były niesamowite wąwozy “ściskające” ogromną rzekę Jangcy do 1/3 wcześniejszej szerokości, ale i występy artystyczne zespołów ludowych. Atrakcją był zarówno udawany tradycyjny ślub turysty wybranego z widowni z aktorką, jak i ciągnące się przez cały statek kolejki, w których bilet wstępu na statek można było wymienić na “Kamyczek Trzech Przełomów” wielkości paznokcia (wylosowane przez nas z pewnością trafią do kolekcji cioci Jadzi). Atrakcją była największa na świecie, pięcioczęściowa śluza umożliwiająca podniesienie statku o 160 metrów; atrakcją była najdłuższa na świecie tama (2335 metrów), najpotężniejsza na świecie elektrownia (22500 MW – najpotężniejsza elektrownia nuklearna ma pojemność 8200 MW, a Elektrownia w Bełchatowie, która jest trzecią pod względem wielkości elektrownią zasilaną węglem na Świecie – raptem 5000 MW), ale i wspólny posiłek “stołu nr 12″, gdzie starszy pan nakładał ryż najpierw swojej żonie, a potem nam.
[slickr-flickr tag=”Zapora” id=”104277244@N05″]
Dziewięciogodzinna wycieczka upłynęła nam bardzo miło, zdjęcia z tamą w tle trafiają do albumu, a już ruszamy na zupełnie inne szlaki. Park Narodowy Wulingyuan czeka!
Może wiecie co było w tych malowniczych, starych budowlach, które fotografowaliście ze statku?
już dziękuję za kamyczek
Te “stare” budowle to ewidentnie lunapark-cepelia dla turystów. Niestety – 90% ładnych miejsc to atrakcje wybudowane w ostatnich latach…