Jak wiadomo tym, co najlepiej zapamiętujemy z wszelkich podróży to nie widoki, które widzieliśmy, historie, które udało nam się usłyszeć ani smaki, których spróbowaliśmy, a EMOCJE, które temu towarzyszyły. Dlatego z błogością wspominamy zachody słońca w Jastarni w 1998, kiedy wyłączeni z wiru codzienności mogliśmy cieszyć się urokiem chwili oraz pierwsze wakacje pod namiotem bez rodziców, kiedy poczuliśmy co to naprawdę znaczy wolność. A ślub kuzynki Hani wcale nie podobał nam się tak bardzo, bo panna młoda miała ładną sukienkę ani dlatego że flaczki były niespotykanie smaczne, ale dlatego, że atmosfera miłości i spełnienia unosiła się w powietrzu przez cała noc. Idąc tym tropem postanowiłyśmy zafundować sobie obłędne wspomnienia z Barcelony – wybrałyśmy się na… zaręczyny!
Spokojnie – wcale nie nasze! Mimo faktu, że pierścionek wylądował na palcu po pełnym przekonania “tak!”, obie z Estera pozostajemy stanu wolnego – a przynajmniej według Urzędu Stanu Cywilnego 😉
O akcji-niespodziance dowiedziałyśmy się z forum strony społeczności polskiej w Barcelonie . A jak przebiegła oraz jak się skończyła dowiecie się ze zdjęć 😉
Całą akcję zorganizowała grupa Barcelona Photo Project dowodzona przez Andrzeja Witka, ich autorstwa są również powyższe zdjęcia, które zgodzili się udostępnić na potrzeby mojej relacji. A tymczasem razem z Esterą marzymy, że nasze zaręczyny będą co najmniej równie romantyczne 😉