Najważniejsze miasta Chin? Szanghaj, Pekin, Hong Kong, Kanton, Chongqing… Nankin nie jest ani specjalnie duży, ani specjalnie znany w Europie. Mało kto wie, że jeszcze 70 lat temu był stolicą Chin – stąd z resztą jego nazwa: Południowa Stolica – Nan Jing.
Nankinu nie odwiedza się jednak poszukując cudownych zabytków. Miasto jest dziś typowym chińskim czteromilionowym molochem, zupełnie innym niż urbanistyczna perełka – Szanghaj. Nankin to raczej miasto symbol. Symbol Chin kuomintangowskich – Republiki, która powstała w 1911 roku po rewolucji i obaleniu cesarstwa dynastii Qing i istniała do czasu ustanowienia Chin Ludowych, które za swoją stolicę wybrały Pekin (Bei Jing – Północna Stolica). Ale przede wszystkim miasto – ofiara jednej z największych zbrodni wojennych XX wieku: miejsce Masakry Nankińskiej.
Ekspansja Imperium Japońskiego w pierwszej połowie XX wieku to temat tak samo fascynujący, jak w Polsce zupełnie nieznany. Owszem – każdy uczeń kojarzy Pearl Harbor, co pilniejsi nawet słyszeli o Mandżukuo. Rozpoczęta w 1937 roku wojna Chińsko-Japońska to jednak dla nas temat strasznie odległy. A szkoda, bo tak jak dla Nas II wojna światowa rozpoczęła się w 1939 roku, tak dla Chin tragedia miała początek dużo wcześniej.
Japonia, sojusznik hitlerowskich Niemiec, od kilkunastu lat zadomawiała się na obszarze Chin. Od wojny japońsko-rosyjskiej (w której walczyło niemało Polaków!) okupowała jej północne prowincje, w latach trzydziestu ustanawiając marionetkowe państewko z cesarzem Pu Yi “na czele”. Targani problemami wewnętrznymi Chińczycy (prawicowy Kuomitang Czang Kaj-Szeka nieustannie walczący z komunistami Mao) szli na kolejne ustępstwa, starając się ustabilizować sytuację. Nie udało się.
Zgodnie ze starym porzekadłem o palcu i całej ręce, latem 1937 roku Japończycy zaatakowali Szanghaj. Po kilku miesiącach, w połowie listopada, zdobyli go i ku zaskoczeniu wielu ruszyli na stolicę. Szkolenia w Rzeszy Niemieckiej nie poszły na marne – po raz pierwszy na kontynencie azjatyckim wojsko Japońskie użyło lotnictwa do bombardowania miasta. Zupełnie nieprzygotowani na to Chińczycy zarządzili odwrót – w ciągu tygodnia z miasta uciekło blisko pół miliona mieszkańców. Pozostali stali się ofiarami trudnego do zrozumienia bestialstwa japońskich oddziałów, które na początku grudnia wkroczyły do miasta…
Ciężko pisać o Masakrze Nankińskiej bez drastycznych, epatujących okrucieństwem opisów zbrodni. Każda publikacja, film, nawet strona na wikipedii na “dzień dobry” prezentuje przede wszystkim skale zła, jakiej tam się dopuszczono. Tak jakby suchy fakt – około 300.000 cywilnych ofiar w ciągu pierwszego miesiąca – nie robił wrażenia. Może kiedyś spróbujemy – dziś możemy tylko zainteresować tematem i odesłać do świetnej książki “Rzeź Nankinu” Iris Chang.
Idąc do Muzeum Masakry Nankińskiej trochę się baliśmy. Byliśmy w Yad Vashem, w muzeum Rzezi Ormian w Erywaniu, w Oświęcimiu – wiemy jak wygląda muzeum poświęcone ludobójstwu w naszym kręgu kulturowym. Słyszeliśmy jednak, że Chińczycy są bardziej bezpośredni od europejczyków…
Cóż, nie było tak źle. Szokowały nas nie tyle drastyczne zdjęcia, co fakt, że oglądały je dzieci. Nie model domu, w którym kukły udawały pomordowanych, a zwiedzający, którzy robili im zdjęcia. Jedyne na co nie byliśmy przygotowani to sale, w których prezentowane są masowe groby – ekshumowane szkielety. Mimo to musimy przyznać: Muzeum było fascynujące – i od strony merytorycznej, i od tej kulturowej.
Okazało się też, że mamy szczęście – “na deser” trafiliśmy na wystawę czasową poświęconą zbrodniom nazistów w… Oświęcimiu. Wystawę ciekawą, omawiającą temat dokładnie (żadne tam “Polskie Obozy Zagłady” – Maksymilian Kolbe i rtm. Pilecki). I tylko ten tekturowy piec krematoryjny ze sztucznym ogniskiem w środku trochę psuł efekt. Cóż poradzić – pewnie do wielu przemówił bardziej, niż lektura plansz i zdjęcia. Ważne, żeby coś w głowie zostało.
[slickr-flickr tag=”NankinMuzeum” id=”104277244@N05″ items=”14″]
.
fajnie opisane! W końcu się zaciekawiłam waszą podróżą oby więcej takich wpisów;)
czytamy wszystko z ogromną ciekawością. Bardzo fajnie
opisane i sfotografowane. Jesteśmy z Wami, opiszcie jeszcze zapachy i będzie całość