Po wczorajszej dlugiej opowiesci dzisiaj nie mamy zbyt wiele nowego do opisania, dlatego ta notka bedzie inna od poprzednich. Napiszemy Wam po krotce kilka ciekawostek i najbardziej interesujacych rzeczy, ktore nas tutaj spotkaly.
Kuchnia ulicy
Jako biedni europejscy turysci (przypominamy, ze jestesmy w miejscu, gdzie bogaci europejscy turysci juz nie docieraja) jemy przede wszystkim w mini-barach, ktorych na kazdej ulicy sa dziesiatki. Godna pochwaly jest ogolna zasada ich prowadzenia – oferuja zazwyczaj 2-3 potrawy, za to porcje sa ogromne – gar zupy o srednicy ponad metra swoi w prawie kazdym wejsciu, zeby kusic przechodniow kolorem i zapachem. Zawyczaj sa tez wyposazone w swego rodaju grill, w ktorym smazone jest mieso.
[shashin type=”photo” id=”763″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]
Zupy sa geste (czasami az kleiste), dobrze doprawione i podawane czesto z dodatkowa cytryna, ktora swietnie podkresla smak wszystkich tutejszych potraw. Alternatywa jest kebabm ktory z naszym rodzimym, polskim kebabem ma niewiele wspolnego oprocz nazwy. To mielone mieso z kurczaka, ktorym kucharz okleja dlugi metalowy szpicel i opieka. Na talerzu laduje jako podluzny kotlet mielony z charakterystyczna dziurka wzdluz w srodku. W podobny sposob smazy sie szaszlyki – nabijajac na taki sam “dlugi sztylet” kawalki dowolnie wybranego miesa. W menu zazwyczaj jest kurczak, wolowina, watrobka i baranina.
[shashin type=”photo” id=”810″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]
Wszystkie dania bez wyjatku podawane sa z lokalnym chlebem – podobnym do popularnej w Polsce pity, jednak troche grubszym. Jako dodatki wystepuja pomidory (czesto podawane w calosci z nozykiem do samoobslugi) i cebule – swieze, w cwiartkach lub polowkach. Te wyjatkowo przypadly nam do gustu, bo po pierwsze obydwoje lubimy cebule, a po drugie naprawde swietnie komponuja sie z tutejszymi specjalami.
Jezeli chodzi o napoje, kroluje oczywiscie herbata.
[shashin type=”photo” id=”665″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]
W wielu miejscach serwowana za darmo, w charakterystycznych malych szklaneczkach – w sam raz na 3 lyki 😉 Pije sie ja przez kostke cukru trzymana na jezyku. Ten sposob musza uwielbiac gospodynie domowe, bo nikt nie brudzi niepotrzebnie lyzeczek 😉
Kolejnym lokalnym specjalem jest doogh (nie probujcie tego wymowic, my uczymy sie juz 2 tygodnie, a i tak nikt nigdy nie rozumie co mamy na mysli). To rozwodniony jogurt, doprawiony mieta i sola, serwowany zawsze z lodem w duzych porcjach. Przy pierwszym wrazeniu jest naprawde obrzydliwy, ale juz po chwili zaczyna smakowac bardzo orzezwiajaco i z ciekawosci nowego smaku wypija sie caly wielki kufel 😉
Twardy orzech do zgryzienia mieli producenci chlodzonych napojow wchodzac na iranski rynek.
[shashin type=”photo” id=”654″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]
Chyba na calym swiecie najpopulariejszym napojem na upaly jest piwo. Tu jest ono oczywiscie zabronione. W to miejsce pojawily sie dziesiatki rodzajow owocowych substytutow na bazie slodu, ktore – trzea im przyznac – smakuja naprawde fajnie. Gdyby tylko mialy te 4%, na pewno zrobilyby kariere w Europie. Oprocz napojow gazowanych jest wiele rodzajow przeroznych sokow w puszkach, kartonikach i woreczkach albo kubeczkach – prosto z blendera w przydroznej kawiarence. Wszystkie rownie pyszne 🙂 Jezeli ktos nie ma ochoty albo pieniedzy na sok czy mini-herbatke doslowie co 10 metrow rozsiane sa po ulicach male kraniki z pitna woda. Wystarczy podejsc i napic sie z kubeczka przymocowanego metalowym lancuszkiem (Sanepid mialby uzywanie). Na szczescie przy wielu takich “zdrojach” sa juz zainstalowane dystrybutory rowniez darmowych kubeczkow jednorazowych. Choc najprostszym wyjscie i tak pozostaje miec po prostu zawsze ze soba pusta butelke na wode.
Komunikacja tylko dla zorientowanych
Duza partyzantka jest w kazdym wiekszym miescie komunikacja publiczna. Turystom tak naprawde pozostaja tylko drogie taksowki.
Autobusy miejskie jezdza po roznych trasach (podobno czesto nawet niezgodnych z opisami na tablicach informacyjnych – oczywiscie tylko po persku), nie maja zadnego rozkladu, bo niby jak mozna by go stworzyc w tak zakorkowanych realiach, a nawet samo wejscie do srodka moze byc czasami problemem ze wzgledu na stopien zapelnienia. Autobusy wygladaja za to zjawiskowo – to chyba jedyne miejsce, gdzie wciaz obowiazuje sergegacja plci. Pol autobusu to panowie, a pol zamaskowane czarne istoty (mlodzi ludzie praktycznie z nich nie korzystaja).
Alternatywa sa supertanie taksowki jezdzace na stalych trasach tylko przy pelnym oblozeniu samochodu. Nawa tego prodeceru to “shuffle taxi”. Niby super pomysl, bo taki przejazd kosztuje czesto naprawde grosze (np. 50 gr), a wszystkie popularne trasy ktos, czy raczej cos obsluguje. Problem zaczyna sie, kiedy musimy zorientowac sie skad dokoad tak naprawde da sie tanio dojechac.
Przyklad: Dworzec kolejowy w Teheranie polozony jest w rownej odleglosci od dwoch stacji metra. Niestety, tylko z jednej z nich da sie tam dojechac tania taksowka. Tylko tubylcy wiedza z ktorej i przy ktorym drzewie trzeba stanac, zeby zalapac sie na taki przejazd.
Najpiekniejsze Iranki swiata
Niektorzy bardziej zainteresowani tematem wiedza juz pewnie o manii operacji plastycznych nosa, ktora opanowala caly Iran kilka lat temu, a swoje absolutne epicentrum ma w Teheranie.
[shashin type=”photo” id=”761″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]
Iranki, a od niedawna ropwniez Iranczycy, doszli do wiosku, ze ich klasycznej urody garbate nosy nie przystaja do obecnych kanonow urody. Marzeniem kazdej mlodej dziewczyny jest wylozenie kilku tysiecy dolarow, przeprowadzenie bolesnej operacji z szansa niepowodzenia i dluga rekonwalescencja z medycznym plastrem na srodku twarzy. A wszystko to, zeby: po pierwsze zblizyc sie choc troche do smuklych nosow hollywoodzkich aktorek, a po drugie pokazac wszystkim dookola, ze stac mnie na tak kosztowny i w gruncie reczy niepotrzebny zabieg. Sytuacja jest tak kuriozalna, ze samo noszenie pooperacyjnego plastra jest “trendi” i nosza go nawet ludzie, ktorzy nie mieli operacji.
[shashin type=”photo” id=”762″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]
Juz starozytne ludy wiedzialy, ze kobiety dla “urody” lubia poddawac sie dziwnym torturom, wiec kosztowne zabiegi nie powinny wcale dziwic. Zadziwia jednak skala zjawiska (na ruchliwej ulicy co chwila migaja plastry, widzielismy nawet malzenstwo trzymajace sie za rece i dumnie eksponujace plastry na twarzy jej i jego), a w gruncie rzeczy glupiej modzie poddaja sie nawet panowie. W roznym wieku 😉
– Adriana, a Ty robilas sobie operacje nosa? – zapyta mnie wczoraj kuzynka naszego gospodarza. Siedzielismy wlasnie w salonie pijac wieczorna herbatke. Wcale sie nie zdziwilam. Nie byla pierwsza osoba tutaj, ktora mnie o to zapytala. Widocznie moj nos jest dla nich rownie egzotyczny, jak dla nas ich pogon za prostymi nosami.
Obowiazek: uregulowany
Poznany przez nas wczoraj Iranczyk Szahruz opowiedzial nam troche o ciezkiej doli mlodych chlopcow. Ze wzgledu na polityka panstwa sluzba wojskowa jest tu szalenie wazna. Zaden chlopak nie moze w zaden sposob sie od niej wymigac. Przed czy po studiach – musi spedzic poltora lub dwa lata sluzac ojczyznie i przygotowujac sie na wypadek wojny z kazdym mozliwym wrogiem. Jest to o tyle uciazliwe, ze bez odbebnienia tego obowiazku nie moze zrobic w swoim zyciu zupelnie nic. Nikt go nie zatrudni, nie moze tez nawet… sie ozenic. Szahruz ubolewal, ze to dla niego naprawde niekomfortowe. Dziewczetom zalezy na slubie, bo bez papierka nie sa tak naprawde w pelni samodzielne. Nie moga spotykac sie ze znajomymi bez opieki rodzicow, a tym bardziej ze swoim ukochanym. On natomiast chcialby dalej studiowac (najlepiej za granica), a potem nieublaganie czekaja go dwa lata w wojsku. Czekanie tak dlugo na ukochanego bez mozliwosci wziecia wczesniejszego slubu jest dla wielu dziewczyn bardzo trudne, a przede wszystkim pelne wyrzeczen.
Na szczescie my nie mamy tego problemu – z obraczkami na palcach wygladamy calkiem wiarygodnie. Ale… nie do konca 😉
Wczoraj wieczorem poznalismy nowa kolezanke, ktora zaprosila nas na kocyk swojej rodziny na pogaduszki. Kiedy powiedzielismy z bardzo powaznymi minami, ze tak, oczywiscie, jestesmy malzenstwem prawie wszyscy wybuchneli smiechem i dopytywali: ale czy jestescie pewni? tak szybko?
Kolezanka powiedziala, ze dobrze wie o tricku stosowanym przez turystow, ktorzy boja sie restrykcyjnego przestrzegania tutejszych norm. Niestety, zabrnelismy juz tak daelko w swoich klamstwach, ze nie wypadalo sie wycofac. Kiedy zaspiewali tradycyjna iranska piosenke dla nowozencow, wcale nie poczulismy sie lepiej 😉
Adusiu! Broń swojego nosa,wszak masz go jednego i to po matce:-) No co, przecież ładne mamy noski? A Łukasz, przed czy po operacji, tylko Ciebie o to pytają 😉
Fajnie nam przybliżyliście takie codzienne życie w Iranie. Widzę, ze bardzo się Wam tam podoba :-))))Mam nadzieję, ze nie ma tam Erazmusa????? Co Córciu?????
Zastanawia mnie tylko jak Wy, po tej cebulce się teraz całujecie? Ale za to, jaką odporność na wirusy załapiecie, bo po powrocie do Polski czeka na Was tu już jesień…. ej, to i w tych zatłoczonych “podmiejskich” musi nieźle dawać cebulką, jak to ich narodowy przysmak?
No nie, cebulka wymiata, chachacha!!!!
Czujcie się jak najlepiej, ale się nie zadomowiajcie, bo czekamy tu na Was z utęsknieniem 🙂
Mocno całuję –
Katarzyna :-*