• Menu
  • Menu

Malaje

Jest na świecie kraj, który w obecnym kształcie istnieje raptem 48 lat.
Kraj, którego regionami niegdyś rządzili Portugalczycy, Holendrzy i Brytyjczycy, a dziś rządzą sułtani, gubernatorzy i… dyrektorzy. Stanów i terytoriów jest siedemnaście. Sułtanów – dziewięciu. Co pięć lat zmieniają się przyjmując stanowisko króla całego państwa. Zdarza się, że po kilkudziesięciu latach wracają na tron. Tak właśnie było z obecnym królem, sułtanem Kedah, który rządził krajem gdy w Polsce Gierek zmieniał Gomułkę, a niedawno wrócił na tron po… 36 latach.
Jesteśmy w Malezji – jednym z najciekawszych krajów, jaki było nam odwiedzić.

Malezja to zlepek. Zlepek kultur, zlepek języków i miejsc. Zlepek, który jeszcze 50 lat temu był bardzo nietrwały (w 1965 roku od Malezji oderwał się Singapur, a w kraju co raz wybuchały zamieszki), ale dziś przypomina fajną, różnokolorową mieszankę.
[shashin type=”photo” id=”3293″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]

Malajowie, stanowią zaledwie 50% mieszkańców kraju – druga połowa to Chińczycy, Hindusi, Tajowie i dziesiątki rdzennych mieszkańców tych ziem. Wszystkie te mniejszości żyją w Malezji od pokoleń, ale wciąż zachowują ogromną odrębność: własne języki, własne religie, kuchnie, tradycje muzyczne. Jedyne co ich łączy to chęć stanowienia jednego narodu i niesamowita gościnność.

[google-map-v3 width=”600″ height=”350″ zoom=”5″ maptype=”roadmap” mapalign=”center” directionhint=”false” language=”default” poweredby=”false” maptypecontrol=”true” pancontrol=”true” zoomcontrol=”true” scalecontrol=”true” streetviewcontrol=”true” scrollwheelcontrol=”false” draggable=”true” tiltfourtyfive=”false” addmarkermashupbubble=”false” addmarkermashupbubble=”false” addmarkerlist=”Langkawi{}lake.png” bubbleautopan=”true” showbike=”false” showtraffic=”false” showpanoramio=”false”]
Jesteśmy na Langkawi. Jeszcze 40 lat temu wyspa ta była zupełnie nieznana. Ba! Wśród mieszkańców prowincji uchodziła za przeklętą. Górzysta, porośnięta niedostępną dżunglą, leżąca ponad 20 kilometrów od stałego lądu – była bazą piratów i postrachem okolicznych rybaków. Kilkanaście lat zadecydowano jednak wykorzystać jej atuty – utworzyć turystyczne centrum Malezji. Chyba się udało – utworzenie strefy wolnocłowej, inwestycje w infrastrukturę hotelową, największe w Malezji akwarium, kolejkę linową i inne atrakcje sprawiło, że każdego roku przybywają tu setki tysięcy turystów.
[shashin type=”photo” id=”3309″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]

Widać tu, że Malezja zaliczana jest do Azjatyckich Tygrysów. Ostatnie kilkadziesiąt lat to okres szybkiego rozwoju – gospodarczo Malezja przypomina Polskę i wyprzedza kraje Europy Wschodniej czy Bałkanów. Jest tanio, ale na pewno nie biednie. Pod względem infrastruktury Langkawi przypomina bardziej polskie wybrzeże poza sezonem, niż niedalekie plaże Tajlandii. Nie ma tu wszechobecnych sprzedawców badziewia, ceny noclegów nie zostały wywindowane do niebotycznych sum. Jest pięknie, ale mimo wszystko cicho i spokojnie. Nie bez znaczenia jest fakt, że religią państwową Malezji jest islam. Alkohol jest dostępny i bardzo tani (o połowe tańszy niż w Tajlandii – cała wyspa jest wszak strefą wolnocłową!), ale zabronione jest picie go na plaży czy w innych miejscach publicznych. Niby nic strasznego, ale patrząc na plaże Tajlandii nie możemy oprzeć się wrażeniu, że picie piwa na plaży to dla wielu esencja wakacyjnego wyjazdu. W rezultacie na Langkawi 75% turystów stanowią mieszkańcy Malezji – białasów jest mało, bo większość z pozostałych 25% to Arabowie, Chińczycy, Hindusi, Bengalczycy i Pakistańczycy. Co również charakterystyczne – najczęściej są to całe rodziny.
[shashin type=”photo” id=”3298″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]

Skąd tak dokładnie znamy rozkład narodowości na plażach? To proste. Turyści są tu zupełnie inni niż w Tajlandii – szalenie serdeczni, ciekawi świata i chętni do pogaduch (niemal każdy mówi po angielsku). Otwartość ludzi zrobiła na nas tak duże wrażenie, że gdy wczoraj planowaliśmy przejazd na drugą stronę wyspy automatycznie pomyśleliśmy o udaniu się tam autostopem. Lepszej decyzji nie mogliśmy podjąć. Chociaż łapanie stopa we trójkę (w Malezji znów dołączył do nas poznany w Chinach kumpel rodem z New York City – Evan) nie należy do najprostszych – zatrzymywał się w zasadzie co drugi samochód. Malezyjczyk Amar, który pracuje na wyspie w przemyśle turystycznyml; para Hindusów z Kuala Lumpur; małżeństwo Bengalczyków z małą córeczką – wszyscy chcieli przychylić nam nieba i pomogli zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych.

Jesteśmy tu zaledwie kilka dni, ale pierwsze wrażenia są wspaniałe. Znowu czujemy się bardziej jak odkrywcy, niż najeźdźcy. Z respektem traktujemy wszystko, co napotykamy, a w odpowiedzi dostajemy dokładnie to samo – uśmiech, pomocną dłoń i niezapomniane wspomnienia. Najpopularniejsza na świecie seria przewodników dla backpackerów – Lonely Planet przypomina podróżnikom o przestrzeganiu zasad “właściwego” podróżowania prostym hasłem: zabierz tylko zdjęcia, zostaw tylko odciski stóp.
[shashin type=”photo” id=”3311″ size=”large” columns=”max” order=”user” position=”center”]

Wróży do dobrze na przyszłość – zwłaszcza, że nasza podróż przez Malezję potrwa jeszcze prawie miesiąc!

[shashin type=”albumphotos” id=”87″ size=”medium” crop=”y” columns=”2″ caption=”y” order=”date” position=”center”]

1 comment