• Menu
  • Menu

Celebes – Makasar Kota

Moją podróż po Sulawesi* zaczęłam w Makasarze.

Miasto to jest stolicą południowej prowincji wyspy, centrum przemysłowym i świetną bazą przesiadkową. Doskonale skomunikowane dzięki dużemu lotnisku, sprawnej sieci autobusowej i dużemu portowi towarowo-pasażerskiemu stanowi dla większości turystów jedynie punkt startowy. Mało kto zostaje tu na dłużej, niż jeden dzień. Mi natomiast upłynęły już dwa tygodnie, a nadal siedzę w Makasarze! Wszystko za sprawą fajnych znajomych i nowej perspektywy, z której spojrzałam na podróżowanie.

Podczas naszej wspólnej podróży przez Azję pierwszy raz pozwoliliśmy sobie „zasiedzieć się” w Guilin, malowniczej okolicy w Chinach. Kolejny dłuższy przestój zaliczyliśmy na Koh Chang, wyspie na północy zatoki tajskiej, gdzie wytęskniony widok na morze i hamak w przyjemnym cieniu nie pozwoliły nam się ruszyć przez długie kilka dni. Ostatnim miejscem, które nas „wciągnęło” było Kuala Lumpur. Tam historia potoczyła się tak samo, jak w Makasarze – dzięki CouchSurfingowi poznaliśmy wspaniałych ludzi, zawiązaliśmy prawdziwe przyjaźnie i… nie było siły, żeby wyjechać! Z małymi przerwami spędziliśmy w KL prawie miesiąc.

Pierwszy weekend zaraz po przylocie na Sulawesi spędziłam na biwaku w Ramma, gdzie miałam wystarczająco dużo czasu, aby poznać moich współtowarzyszy. Po powrocie do miasta zostałam gorąco przyjęta jak nowy członek ich paczki i było mi tu tak fajnie, że bez wątpliwości zmieniłam swoją dalszą trasę. Wymieniłam prawie 5 dni turlania się autobusami i promami z Tana Toraja przez Togiany do Manado na kilka dni leniuchowania w Makasarze – a sumując ceny wszystkich biletów i noclegów po drodze i odejmując bilet lotniczy do Manado, może nawet udało mi się co nieco zaoszczędzić.
[shashin type=”photo” id=”5636,5729,5676″ size=”large” columns=”max” order=”user” caption=”y” position=”center”]
Oprócz nieliczonych partii w domino i wielu filiżanek kawy, którą pije się tu z takim zamiłowaniem jak piwo w Polsce, udało mi się też trochę pozwiedzać. Dla wszystkich ciekawych świata i tych, którzy planują podczas swojej podróży spędzić dzień-dwa w Makasarze, przedstawiam subiektywny Przewodnik po Południowym Celebesie. Część 1 – Makasar Kota (miasto)



Makasar, Fort Rotterdam


Niewielka fortyfikacja wybudowana przez holenderskich i portugalskich kolonizatorów zachowała się w bardzo dobrym stanie i pełni dziś rolę specyficznego starego miasta. Teren jest zamknięty, a przy wejściu należy wpisać się do specjalnej księgi i zostawić symboliczną darowiznę (2.000 IDR czyli 0,50zł zostało przyjęte z uśmiechem). Obejście całego obiektu zajmuje może 10 minut i dla Europejczyka przyzwyczajonego do brukowanych, wąskich uliczek i kamienic z małymi okienkami w południowoeuropejskim stylu nie stwarza nawet ciekawych możliwości fotograficznych. Fort Rotterdam warto zobaczyć, jeżeli nie ma się nic do roboty, ale nie ma sensu uwzględniać go w planie swojego zwiedzania.

Makasar, Pantai Losari

„Plaża” miejska jest tak naprawdę wybetonowanym nabrzeżem gęsto zastawionym plastikowymi stolikami i rozstawianymi co wieczór wózkami z jedzeniem. Mocno rozczarujemy się oczekując nadmorskich klimatów, można za to poczuć w tym miejscu fajny klimat indonezyjskich miast. Na naprawdę spektakularny zachód słońca schodzi się tu mnóstwo ludzi – można podpatrzeć jak spędza czas młodzież i rodziny z dziećmi. Warto przysiąść w jednej z knajpek, zamówić „pisang epe”, czyli grillowane banany polane wyborem upiornie słodkich sosów, a jeżeli się dobrze poszuka, pośród stoisk z bananami można nawet znaleźć wózki serwujące najprawdziwszą na świecie kawę z ekspresów ciśnieniowych. Wstyd się przyznać, ale dla tej kawy właśnie trochę tutaj zostałam 😉

Makassar, Pantai Akarena

Mniej popularna, bo położona odrobinę na uboczu plaża miejska z prawdziwego zdarzenia. Jest piasek, choć nie do końca biały, jest molo, są dobre lody (duży deser lodowy 20.000 IDR czyli 5 zł) i zachód słońca też niczego sobie. Bez wątpienia nie jest to najładniejsza plaża w Azji. Czytałam za to, że wycieczko objazdowe po okolicznych wyspach są nawet warte uwagi i całkiem tanie. Sądzę jednak, że prawdziwi amatorzy plaż będą się spieszyć na Togiany, Wakatobi albo choćby do Tanjung Bira oddalonego od Makassaru o 4 godziny drogi.

* – Sulawesi to indonezyjska nazwa wyspy, którą po polsku nazywamy Celebesem. Wiemy, że nieładnie używać takich zapożyczeń, ale Ada nie może się powstrzymać.