Rok 2015 to dla Singapuru jedno wielkie święto. Wszechobecnym hasztagiem #SG50 oznacza się kolejne elementy obchodów 50 rocznicy niepodległości.
Zaczęło się już w styczniu. Każde urodzone w 2015 roku dziecko otrzymuje od państwa specjalną okolicznościową wyprawkę zawierającą książeczki, album, pieluszki, chusty oraz… medal.
Chociaż najważniejsze obchody przypadną na 7. sierpnia (okrągłą rocznicę deklaracji Niepodległości), to praktycznie codziennie dzieje się coś z rocznicą związanego.
Koncerty, targi, największa sportowa impreza w regionie czyli Igrzyska Południowo-Wschodniej Azji, dziesiątki wydarzeń plenerowych, ale i mnóstwo okazji do świętowania na codzień.
Perfekcyjnie zaplanowane święto nie będzie jednak tak udane, jak można by się było spodziewać z jednego, prostego powodu. Ojciec założyciel Singapuru, żywa legenda, premier Lee Kuan Yew od kilku miesięcy leży w szpitalu, a jego stan pogarsza się każdego dnia.
Premier Lee urodził się w 1923 roku w szanowanej i wykształconej rodzinie należącej do etnicznej grupy Hakka (czasem nazywanej “Żydami Azji”). Jego dziad i ojciec pracowali w brytyjskich urzędach. Zdając sobie sprawy z wagi edukacji rodzina zadbała o jak najlepsze wykształcenie syna. Gdy w 1942 roku do Singapuru wkroczyli Japończycy Lee był już jednym z najlepszych studentów, płynnie mówiącym po mandaryńsku, angielsku i malajsku. Tylko dzięki temu uniknął masakry Chook Sing (Japończycy przejmując miasto “oczyścili” je z Chińczyków mordując od 50.000 do 100.000 osób).
Podczas okupacji szybko nauczył się japońskiego dzięki czemu dostał posadę w Hobudu – biurze propagandy okupantów. Pracował jako tłumacz nad przechwyconymi angielskimi komunikatami. To, co przyjmując polskie standardy nazwalibyśmy kolaboracją, pozwoliło mu przetrwać wojnę. Zaraz po niej wyjechał do Anglii gdzie ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Cambridge (z małym epizodem na London School of Economics – pozdrowienia dla Kuby K.).
To w Anglii zainteresował się polityką. Gdy po kilku latach, w 1949, wrócił do Singapuru myślał już nie tylko o prakytyce prawniczej, ale i przyszłej partii.
6 lata później, w 1954 wraz z kilkoma kolegami założył Partię Akcji Ludowej. Lawirowanie między burżuazyjnymi władzami kolonialnymi, a zdobywającym coraz większe poparcie komunizmem zapewniło partii ogromną popularność. W wyborach w 1959 roku partia zdobyła 87% głosów i… do dziś rządzi w Mieście Lwa.
Lee Kuan Yew rządził partią i miastem w najtrudniejszych i najważniejszych dla miasta momentach. Premierem był przez 31 lat, od 1959 do 1990 roku. To on wywalczył od Anglików autonomię, to on zgodził się, by Singapur stał się częścią Malezji, oraz by kilka lat później z Malezji wystąpił i ogłosił niepodległość. W wywiadach podkreśla, że w swoim życiu śpiewał 4 różne hymny państwowe: brytyjski, japoński, malezyjski i singapurski.
To głównie jego decyzje sprawiły, że PKB na mieszkańca wzrosło z 400 dolarów w latach 50 do 50.000 dolarów, a państwo zamieszkuje dziś trzy razy tyle mieszkańców co jeszcze 50 lat temu.
Droga wybrana przez premiera, przeplata ze sobą elementy kilku różnych systemów politycznych. Był w niej wolny rynek, ale i państwowe budownictwo mieszkaniowe. Była wolnośc otwierania firm i handlu, ale nie było wolności wypowiedzi. Był zakaz żucia gumy – jest cenzura internetu i drakońskie kary za najmniejsze nawet złamanie prawa.
Dziś premierem Singapuru jest syn Lee Kuan Yew, Lee Hsien Loong. Charyzmatyczny i błyskotliwy jest bez dwóch zdań najpopularniejszym współczesnym politykiem Singapuru. Czy jednak może równać się ze swoim ojcem?
Prowincjonalne miasteczko sprzed stu lat wciąż się rozwija będąc najstabilniejszym i najbogatszym państwem regionu. A każdy serwis informacyjny zaczyna się od wiadomości o stanie zdrowia ojca założyciela i migawek sprzed szpitala, gdzie tysiące ludzi modli się o jego zdrowie.
Uzupełnienie: Lee Kuan Yew zmarł w nocy 23 marca, dwa dni po opublikowaniu tego posta.