Piłkarze z Madrytu zaprezentowali wczoraj trzeci komplet strojów, w których występować będą w tym sezonie. Z klasycznych z pozoru czarnych strojów straszy nietypowy jak na koszulki piłkarskie wizerunek smoka.
Wśród komentarzy na temat stworzonego przez japońskiego projektanta wzoru przeważa jedna opinia: To koszulki stworzone na rynek azjatycki! Real Madryt, jedna z najpopularniejszych drużyn świata, pragnie zaskarbić sobie sympatie kibiców z Chin, Japonii i Południowo-Wschodniej Azji, tak jak wcześniej postarała się o sympatię kobiet wprowadzając koszulki w kolorze… różowym.
Koszulki można od dziś kupić w sklepach Adidasa na całym świecie. W Polsce dostępne są za, bagatela, 349 złotych…
Czy w Indonezji, Malezji, Tajlandii czy Wietnamie koszulki ze smokiem będą przebojem?
W jednym z wcześniejszych wpisów wspominałem, że zagraniczna piłka jest w Indonezji szalenie popularna. Nigdzie na świecie nie widziałem tylu ludzi na codzień noszących piłkarskie koszulki. Sęk jednak w tym, że koszulki są popularne bo… są bardzo tanie. Choć w 99% są produkowane przez oryginalne fabryki Nike czy Adidasa i posiadają oryginalne metki i certyfikaty, to od sprzedawanych w Europie oryginałów różnią się prostym detalem – hologramem i metką wszywaną “bezpośrednio w klubie”. Innymi słowy: Koszulka Barcelony wygląda identycznie jak oryginał, ma wszelkie metki Nike, ale nigdy nie była w Europie, nie ma metki ani hologramu FC Barcelona, a drużyna z Barcelony nie dostanie ani grosza za jej sprzedaż. Zabieg ten zmniejsza cenę o ponad 90% – “prawie oryginalne” koszulki Realu, Barcelony, Manchesteru czy Milanu można kupić już za 20 złotych. Te mniej popularnych drużyn za 25-30 zł. “Prawdziwe oryginały” można obejrzeć w sklepie Adidasa – kosztują 10 razy tyle, a w Europie: 20 razy tyle.
Koszulki ze smokiem będą tu pewnie tak samo popularne jak wszystkie inne. I pewnie jak we wszystkich innych przypadkach – ze sprzedaży w Indonezji Real nie zobaczy nawet złotówki.
Pieniądze zobaczą za to twórcy bardzo popularnej w Indonezji serii komiksów o fajnie brzmiącej nazwie… “Real Masjid” czyli “Real Meczet”.
Co jak co, ale trzeba pogratulować im pomysłu: wykorzystując popularność “królewskich” starają się dotrzeć do młodych ludzi promując liberalny islam. Książeczki to w zasadzie kolekcje krótkich historyjek opowiadających o codziennym życiu zafascynowanej futbolem grupki przyjaciół. Liga Mistrzów w TV, a muezin wzywa do modlitwy? Real Meczet!
Piłka, szkoła, zwykłe codzienne problemy i… teologia. Na dużym dziale z literaturą religijną książeczki z tej serii wyraźnie się wyróżniają, a kolejne części serii świadczą o jej popularności. Ostatnio twórcy komiksu poszli jeszcze dalej wydając nową książeczkę pod jeszcze ciekawszym tytułem : “Muslim United” (Zjednoczeni Muzułmanie).
Real dzięki koszulkom ze smokiem nie stanie się w Indonezji bardziej popularny ani nie zyska więcej kibiców. Tu mechanizm działa w drugą stronę – to indonezyjskie firmy starać się będą wykorzystać Real Madryt i inne kluby, by same coś zarobić. Kilkanaście Indonezyjskich firm wykłada grube miliony, by reklamować swoje produkty wykorzystując wielkie gwiazdy i kluby.
Tak jak Extra Joss reklamowany przez Ronaldo:
Tak jak oficjalny sponsor Realu – producent orzeszków ziemnych Dua Kelinci:
Albo jak herbatniki reklamowane przez Cesca Fabregasa…
Biznes więc kręci się bardzo dobrze, ale koszulek w to nie mieszajmy.